Warning: Creating default object from empty value in /var/php54/belarus-live.info/archive/wp-content/plugins/download-monitor/classes/download_taxonomies.class.php on line 169
O solidarności, albo o tym czego brakuje białoruskiemu społeczeństwu | Belarus Live
Szukaj:

O solidarności, albo o tym czego brakuje białoruskiemu społeczeństwu

Paweł Usau

Można długo rozważać i sprzeczać się na temat przyczyn trwałości niedemokratycznego reżimu na Białorusi. Jednak głównym źródłem jego siły i negatywnej energii jest społeczeństwo białoruskie, a właściwie, brak takiego zjawiska jak społeczeństwo białoruskie. Każdym nawet najbardziej krwawy, reżim dyktatorski jest oparty nie na wsparciu społecznym, lecz na zniszczeniu tych powiązań społecznych, które kształtują z poszczególnych jednostek społeczeństwo i jego zdolność do stawiania czoła dyktaturze. Jak często słyszymy o masowym poparciu dla lidera, wodza, prezydenta, ale prawie Nigdy o masowym poparciu dla osobnego, nieznanego nam człowieka, który za jego pozycję polityczną jest prześladowany przez państwo. A bez poparcia innych każdy jest przed państwem bezbronny, i nic nie może go przed tym ochronić.
Jednym z „materiałów budowlanych”, kształtujących społeczeństwo, jest solidarność. Mówiąc prościej, jest to stopień trwałości powiązań społecznych między ludźmi, ich jedność, odczuwanie wspólnej woli i duszy.
Solidarność jest chyba jedynym mechanizmem obrony społeczeństwa i osobnych jego przedstawicieli przed zamachem państwa na ich prawa i wolności. Ona daje człowiekowi możliwość, żeby unieść się nad własnymi egoistycznymi interesami i obawami, zwalnia go z poczucia się małą śrubką w maszynie państwowej.
Ponad to, solidarność to zdolność społeczeństwa do uświadomienia siebie jako całego jedynego organizmu, dająca możliwość przeciwstawiać się jakimkolwiek groźbom posiadających władzę. Kiedy jej brak, elity polityczne potrafią bez trudu rządzić rozproszoną masą, manipulować świadomością i władzą, przywłaszczyć ją i wykorzystywać według własnego uznania. Bez solidarności społeczeństwo przemienia się w amorficzną masę, w tych, którzy żyją nie oglądając się na innych i na to co się dzieje dookoła. Ponad to, państwo skutecznie wykorzystuje takich ludzi do ujarzmienia podobnych do nich, zamieniając ludzi na te same małe śrubki, tworzące najstraszniejsze maszyny państwowe.
Właśnie taka, zawieszona w swoim rozwoju, jest wspólnota Białorusinów, dążących do tego, aby odgrodzić się od całego świata ścianami swoich mieszkań, pracą, telewizorem i działką. Nawet minimalna stateczność tworzy dla nich iluzję szczęścia i spokoju, wewnątrz których nie ma miejsca na sprawiedliwość, demokrację i wolność. A bez zdolności ludzi do mierzenia wolności i sprawiedliwości, nie w przeliczeniu na kiełbasę albo koszty w sklepach, nie ma co mówić o dojrzałości społeczeństwa.
Tę iluzją szczęścia i spokoju cały czas karmi państwo białoruskie, nie tylko przez propagandę, ale tą samą kiełbasą. W ten sposób zmusza ludzi do tego, aby myśleć mniej lub myśleć tak, jak trzeba. W zasadzie, Białorusini są na to gotowi, ponieważ nie mają potrzeby, żeby myśleć inaczej. Pozostając w niewoli własnej niedojrzałej świadomości, nazywanej przez białoruskiego władcę Łukaszenkę „mądrością”, Białorusini stoją w miejscu, nie tylko nie wiedząc, „dokąd iść”, ale również „po co iść”. Bardzo często wspominam kreskówkę o papużce Kieszy, opowiadającej o bajecznym Tahiti i pytającej grubego kota w dżinsach: „A czy Pan był na Tahiti?”. Ale słyszy odpowiedź: „Tahiti, Tahiti, nie byliśmy na żadnym Tahiti. Nas i tu nieźle karmiono”.
Lecz problem niedojrzałości i braku solidarności to problem nie jedynie naszego narodu. Jest to także podstawowy problem tych, którzy siłą rzeczy mieli być na czele rozwoju społecznego. Chodzi i opozycję białoruską. Oczywiście, trudno się spodziewać, że mogłoby być inaczej, przecież liderzy opozycyjni, członkowie partii i organizacji pochodzą z tegoż naszego narodu, są jego odzwierciedleniem. W istocie – są właśnie nim. Nic więc dziwnego, że opozycja działająca w kraju, jest taka, że nie potrafi nic swemu narodowi zaproponować, ponieważ sam naród niczego nie wymaga i do niczego nie dąży. Okazuje się więc, że na Białorusi każdy żyje sam dla siebie, a z tego skutecznie korzysta państwo.     Zawsze chciałem wierzyć, że ci, którzy podjęli się ciężkiego zadania bycia opozycjonistami, dążą w górę, nie zaś do dołu; że rozumieją, czym jest wolność, uświadamiają sobie ogólnobiałoruskie dobra i okazują ogólnonarodową solidarność; że są zdolni do zjednoczenia się nie na godzinę, nie na miesiąc, nie na jedną kampanią wyborczą, lecz na cały okres, dążąc do czegoś większego – do zwycięstwa. Zwycięstwa nie tylko z reżimem, lecz z szarzyzną i zacofaniem naszego narodu. By, niczym serce Danka [bohater opowiadanie M. Gorkiego - red.], iskrą rozpalić ogień solidarności i z masy wyobcowanych od wszystkiego Białorusinów stworzyć prawdziwe społeczeństwo.
Niestety, tak nie jest. Solidarność, jak również wolność to puste hasła dla tych, którzy je głoszą: ich świadomość jest równie niedojrzała i ograniczona, jak i świadomość społeczeństwa białoruskiego. Skutkiem tej niedojrzałości i ograniczenia jest ohydny reżim polityczny, z dużą starannością niweczący świadomość Białorusinów.
Trudno określić, kiedy naród osiągnie ojrzałość, kiedy masa stanie się społeczeństwem, kiedy obudzi się jego siła i świadomość tego, że dalej tak żyć się nie da, kiedy motywacją do działań będą nie pusta półki w sklepach i nędzne zarobki, lecz poczucie własnej godności, kiedy brzydkie będzie traktowane jako brzydkie, i nie będzie się szukało usprawiedliwień dla niesprawiedliwości. Może być i tak, że solidarność jest tylko iluzją i że masy i społeczeństwa walczą z reżimami jedynie po to, żeby żyło się lżej, i żeby w sklepach było dużo kiełbasy, i by była tania. I że otrzymawszy tłustszy kęs, społeczeństwo przestanie się oburzać, znów przyzwyczai się do łańcuchów, zawieszonych na nie przez państwo, które jedynie zmieniło swą maskę?


Comments are closed.

-->