Mistrzostwa Europy 2012. Oczekiwani są także kibice białoruscy
Chwiedar Skrajnowicz
W biurach imponującego wieżowca niedaleko warszawskiego Dworca Centralnego już trochę planuje się piłkarskie Mistrzostwa Europy. Olbrzymie powierzchnie i liczba pracowników (nieco ponad 20) pozwalają na pracę nie tylko nad kwestiami organizacyjnymi, lecz także organizacji spotkań, dotyczących zbliżających się rozgrywek.
Przypomnę, w 2012 roku sportowe święto przyciągające najwięcej kibiców w Europie odbędzie się w dwóch krajach – Polsce i Ukrainie. W obu krajach rozpoczęto już aktywne przygotowania, którym najczęściej towarzyszą nie sprawozdania o kolejnych wybudowanych obiektach, lecz pojawiające się od czasu do czasu sensacyjne wiadomości. Wśród tych ostatnich – dymisja polskiego ministra sportu, który nie zniósł oskarżeń o lobbowanie na rzecz pewnych firm. Nie wytrzymał do tego stopnia, że uciekł z własnej konferencji prasowej. Natomiast na Ukrainie UEFA jako gospodarza meczów zatwierdziła tylko jedno miasto – Kijów. Są problemy z hotelami, fundusze trzeba było wywalczać, niemalże zwracając się do Rady Najwyższej, a na dodatek we Lwowie zabito bukmachera z Doniecka. Tak przynajmniej wyglądają przygotowania do EURO 2012 na ekranach telewizorów i w gazetach. Ale z nieoficjalnych rozmów z polskim rzecznikiem prasowym Juliuszem Głuskim wyłania się obraz mniej brudny i depresyjny. Nawet z tamtej strony granicy pracownik spółki Euro 2012 Poland widzi wiele pozytywnych efektów.
Z panem Głuskim udało mi się spotkać podczas wizyty studyjnej pt. „Polska 89’ – Białoruś 91’ – nierówne zmiany”, zorganizowanej przez Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie. Ów kontaktowy człowiek, posługujący się nienagannym rosyjskim, trochę ukraińskim, a nawet rozumiejący ze słuchu co nieco po białorusku, opowiedział mi o przebiegu przygotowań, o głównych aktorach tej gry i relacjach pomiędzy nimi oraz odpowiedział na wiele pytań.
O “tarkach”
Za przygotowania infrastruktury niezbędnej do przeprowadzenia imprezy na Ukrainie i w Polsce odpowiadają agencje rządowe (odpowiednio Rada Koordynacyjna і PL 2012 ) i właśnie o pieniądze dla tych instytucji tak gorąco sprzeczali się Juszczenko i cała reszta. Ale za „widowisko” (czyli za całe EURO 2012 oprócz stadionów i dróg) odpowiadają specjalne, stworzone przez UEFA instytucje pozarządowe, Euro 2012 Poland і Euro 2012 Ukraine. Ale, jak się okazuje, urzędnicy państwowi wszędzie są tacy sami і jeżeli jakaś dziennikarka, nie zdając sobie sprawy z sytuacji, dzwoni z pytaniem o harmonogram mistrzostw do rządu, nie przepuszczą tam okazji zrobienia sobie PR-u. Chociażby opowiadając o jakimś harmonogramie. Oczywiście z takiej nieodpowiedzialności przedstawicieli rządu UEFA nie może być zadowolona.
UA – PL
Ogólnie rzecz biorąc relacje między organizatorami ukraińskimi i polskimi są przyjazne, ponieważ uprawnienia obu stron są takie same, natomiast obowiązki są ściśle podzielone terytorialnie. „Pomagamy im jak możemy, oni nam pomagają jak mogą” – mówi Juliusz Głuski. I dodaje, że jedną z przewag żółto-błękitnych okazała się, chociaż brzmi to dziwnie, istnienie oligarchów, dzięki pomocy których szybko powstaje wiele obiektów na przyszłe mistrzostwa. Wśród najsłynniejszych przykładów jest najlepszy (według niektórych ocen) stadion Europie, który powstał w Doniecku dzięki skromnemu udziałowi Renata Achmietowa. „Ale oligarchowie nie budują dróg. U nas oligarchów nie ma, więc stadiony buduje państwo. Natomiast bogaci ludzie, którzy w Polsce są, postępują odwrotnie – budują z okazji mistrzostw płatne drogi. Są one jednak wątpliwej jakości”. Na Ukrainie na razie nie opracowano systemu wolontariatu. W Polsce taki już istnieje, więc Polacy udzielają Ukraińcom rad w tej kwestii. Zresztą zgłosić się może każdy chętny i po dalsze instrukcje dotyczące rekrutacji Juliusz Głuski odesłał nas do strony internetowej UEFA (www.uefa.com). Jak to się mówi – “jak posłał, to już posłał” – gdyż autor tego artykułu niczego na razie na tej stronie nie znalazł. (Gdyby ktoś coś znalazł, proszę o podanie mi linku w komentarzu. Być może ktoś nabierze ochoty do pracy).
Wielka polityka, wielki biznes
Polskie hotele z radością oczekują gości i uczestników piłkarskich Mistrzostw Europejski i mogą już rezerwować dla nich miejsca. Ale jednak nie z trzyletnim wyprzedzeniem. Kto wie, co będzie z kursem euro? A z cenami nośników energii? A gdyby znów przydarzył się jakiś kryzys? Ale raportować o tych umowach w biurze głównym UEFA w Lyonie trzeba już teraz.
Powodów do niezadowolenia z organizacji mistrzostw Polacy, znaniem Juliusza Głuskiego, nie mają. Zabytków w centrum miast nikt z tego powodu nie wuburza, drzew nie ścina i bruku koparką nie zrywa. Wręcz przeciwnie, ruszyła budowa dróg i unijne fundusze pozwalają, by się o te inwestycje nie martwić. Tylko na przebudowę stadionu w Warszawie wydano 2 miliardy złotych. A jeszcze planowano dobudowywanie terminali na lotniskach w Warszawie i Poznaniu, budowę nowych linii metra, otwarcie przejść granicznych i usprawnienie komunikacji pomiędzy dworcami a obiektami sportowymi. O tym, co to oznacza dla branży turystyczej, chyba nie trzeba wspominać.
Kartą EURO-2012 już grają niektórzy politycy, chociaż nie wszyscy równie dobrze, jak pokazał przypadek ministra sportu. Na przykład Donald Tusk podczas kampanii wyborczej często pojawiał się na tle stadionów. I społeczeństwo, dla którego kwestia organizacji Mistrzostw Europy już stała się kwestią narodową, nie mogło tego nie zauważyć.
Wizy
Dla Białorusinów to zawsze drażliwa kwestia. Od Narwiliszek do Lizbony. Wjazdu na Ukrainę nikt nie zabroni, choć do końca nie wiadomo – w styczniu są tam wybory prezydenckie. Natomiast w kwestii Polski, sprawa ta dotąd nie jest do końca jasna i jej rozwiązanie leży wyłącznie w gestii Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zalecenia Euro 2012 Poland są jednoznaczne – goście piłkarskich Mistrzostw Europy 2012 muszą mieć możliwość swobodnego wjazdu do kraju, w którym organizowane są rozgrywki. Juliusz Głuski zapewnił, że bardzo chciałby widzieć na EURO 2012 Białorusinów. Odpowiedzieliśmy na to: Oby było komu kibicować”.